wtorek, 20 sierpnia 2013

Epilog

  Na lotnisko dotarliśmy o godzinie 15:20. Kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na odprawę. Po pół godzinie siedzieliśmy już w samolocie czekając na jego start.
- Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia tego nowego, lepszego życia.. - wtuliłam się w Dominika
- Ja również kochanie. - uśmiechnął się łącząc nasze wargi w gorącym pocałunku
  Samolot powoli wzbijał się ku górze. Siedziałam przy oknie i podziwiałam piękne, niepowtarzane krajobrazy. Wszystko szło po naszej myśli.

              WŁĄCZ   ------->  http://www.youtube.com/watch?v=7APWPjcnFEM

Nagle poczuliśmy mocne turbulencje. Wszyscy zaczęli panikować, stewardessa próbowała opanować sytuację, na marne. 
- Co się dzieje? - spytałam wystraszona
- Spadamy! - krzyknęła szczupła blondynka
  Mocno przytuliłam się do mojego szatyna. 
- Widzisz! Mogłeś zostać! - krzyczałam szlochając
- Cieszę się, że teraz jestem przy tobie i umrę razem z tobą. - powiedział całując mnie w czoło
  Nie wiedziałam co mam robić. Tępo patrzyłam na panikujących ludzi. Życie przelatywało mi przed oczyma. Przypominały mi się wszystkie dobre chwile spędzone z rodzicami, ale także z Angelą i chłopakami... Złożyłam ostatni pocałunek na ustach mojego Dominika, przytuliłam się do niego i czekałam na śmierć, która przyszła szybciej niż wszyscy pasażerowie tego lotu się spodziewali...


No i to już jest koniec... Dziękuję wszystkim czytającym i komentującym tego bloga. Byliście dla mnie paliwem napędzającym moją wyobraźnię. to dzięki wam pisałam dalsze rozdziały i jestem wam za to bardzo wdzięczna. Mam do was ogromną prośbę, a mianowicie chciałabym aby wszyscy czytający tego bloga, teraz pod epilogiem się ujawnili poprzez dodanie komentarza. Mogą być nawet anonimki, które proszę o podpisanie się. :D

Jeśli spodobała wam się moja twórczość zapraszam na mojego nowego bloga. Proszę o komentowanie rozdziałów. Jak już wiecie to bardzo motywuje :D

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 15

  O godzinie 10:30 do sali , w której obecnie przebywałam wszedł pad doktor.
- Już może pani wyjść ze szpitala. - oznajmił i zniknął za drzwiami
  Nie zastanawiając się ani chwili ubrałam się i poszłam do szpitalnej recepcji. Tam dostałam wypis i spokojnie mogłam udać się do domu. Po kilkunastu minutach rozmyśleń przekroczyłam próg mieszkania. 
- Już jestem! - krzyknęłam, ale odpowiadała mi tylko głucha cisza
- "To jeszcze lepiej." - pomyślałam i poszłam do pokoju
  Spod łóżka wyjęłam swoją walizkę i spakowałam do niej wszystkie swoje rzeczy. Zaraz potem schowałam ją do szafy. Szybkim krokiem zeszłam na dół, ubrałam buty i ruszyłam w kierunku domu najbliższego kolegi. Gdy ten tylko mnie ujrzał mocno mnie uścisnął i oznajmił:
- Muszę ci coś powiedzieć, chodźmy usiąść.
  Oboje weszliśmy do salonu i spoczęliśmy na sofie.
- A więc... Zakochałem się w tobie... - powiedział nieśmiało
- Wiesz... Domi.. Ja też coś do ciebie czuję lecz nie możemy ze sobą być... - oznajmiłam nieskładnie
- Ale dlaczego? - spojrzałam w błękit jego oczu
- Bo wyjeżdżam.. Już dziś lecę tam, gdzie będę mogła zacząć nowe życie.. - powiedziałam wstając z sofy
- Blanka... Wyjedźmy razem. - zaproponował przytulając się do mnie
- Naprawdę tego chcesz? - zapytałam poważnie
- Tak, jesteś niesamowitą dziewczyną i chcę spędzić z tobą resztę swoich dni. - oznajmił, po czym złączył nasze usta
- No dobrze. To idź się pakować. Wylatujemy dziś, dokładnie za godzinę.. - poszedł do sypialni
  Stałam chwilę w bezruchu, aż w końcu wyszłam z domu chłopaka. Szłam beztrosko ulicami Gdańska, zastanawiając się nad miastem, w którym chcę zamieszkać. Postawiłam na Londyn. Po 30 minutach drogi wkroczyłam do domu po walizkę. Wzięłam ją i wyszłam z babcinego mieszkania, przed którym czekał na mnie Domi. Chłopak włożył moją torbę do bagażnika i razem ruszyliśmy w drogę na lotnisko.
- Jeszcze możesz się wycofać. - spojrzałam na niego
- Mogę, ale nie chcę. - oznajmił poważnym tonem
- Jesteś tego pewny? - drążyłam
- Tak. Na 100%. Chcę być z tobą już zawsze. - zapewnił 
- Ciesze się, że trafiłam na tak świetnego chłopaka. - wyznałam szczerze
- A ja jestem szczęściarzem, bo trafiłem na taką dziewczynę. - szeroko się uśmiechnął
  Poczułam, że moja komórka wibruje. Wyjęłam ją z kieszeni i spojrzałam na ekran. Angie próbowała się ze mną połączyć. Odebrałam.
- Blanka, gdzie jesteś? - spytała roztrzęsiona
- W drodze do nowego życia. Nie martw się nic mi nie jest, lecę z Dominikiem zacząć nowe życie w Londynie. - mimowolny uśmiech pojawił się na mojej twarzy
- Blanka, ale dlaczego? - zapytała
- Będę dzwonić. - rozłączyłam się
  Ostatnie chwile spędzone w Polsce wpatrywałam się w krajobrazy za oknem...

Czas się żegnać kochani. Jeżeli będzie 10 komentarzy pojawi się Epilog... 
I mam prośbę do was, jak to przeczytacie to jedna osoba zostawia 1 komentarz, a nie kilka :D
Zapraszam na mojego drugiego bloga :D
http://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/2013/08/prolog.html

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 14

  Okazało się, że wynik jest pozytywny. Z niedowierzaniem złapałam się za głowę. Wyszłam z  łazienki.
- Dlaczego masz załzawione oczy? - spytał Domi głęboko się w nie wpatrując
- Sam zobacz... - wręczyłam mu test i szybko pobiegłam do sypialni
  Zrezygnowana rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Do pokoju weszła Angelika, a za nią reszta naszej bandy.
- Wszystko będzie dobrze. - pocieszała mnie
- Ale ja mam dopiero 17 lat, straciłam rodziców, mieszkam w wielkiej Warszawie i chcę się uczyć. - mój szloch stawał się coraz mocniejszy
- My ci pomożemy. - zaoferowali się chłopcy
- To miło z waszej strony, ale teraz idę na spacer. Muszę to sobie przemyśleć. Angie, idziesz ze mną? - wstałam z łóżka
- Ma się rozumieć kochana. - odpowiedziała uśmiechając się lekko
  W dość szybkim tempie założyłyśmy buty i wyszłyśmy z domu Dobrzyńskiego. Ulice były puste, nikt przez nie, nie przechodził, a spowodowane było to późną porą.
- Blanka, słyszysz? Ktoś za nami idzie. - szepnęła wystraszona Angelika
Odwróciłam się. Szły za nami trzy postacie. Przyspieszyłyśmy kroku, potem zaczęłyśmy biec. Niestety dogonili nas. Rozpoznałam w nich Bruno, Michała i Darka.
"No nie! Znowu!?" - myślałam
  Jeden z nich trzymał Angelę, a dwaj pozostali okładali mnie pięściami. Straciłam przytomność. Odzyskałam ją dopiero w szpitalnej sali. Siedział przy mnie Dominik i Angelika.
- Dlaczego boli mnie brzuch? - spytałam z grymasem bólu na twarzy
- Pójdę po lekarza.. On ci wszystko wyjaśni. - powiedziała wychodząc z sali
  Na chwilę zostałam sama z Dominikiem.
- Co się tak w ogóle stało? - zapytałam chłopaka, który chwycił moją dłoń
- Strasznie cię pobili... - odpowiedział wpatrując się w nasze splecione dłonie
  Do sali weszła Angelika, wraz z doktorem. 
- Niestety mam dla pani złe wieści.. - westchnął - Na skutek pobicia straciła pani dziecko..
- Że co?! - uniosłam się
- Jest mi bardzo przykro z tego powodu, wypis dostanie pani jutro. - rzekł po czym opuścił salę
  Załamałam się, wczoraj dowiedziałam się o istnieniu tego dzieciątka i wczoraj też je straciłam... Życie potrafi być okrutne, czasem nie mogę tego zrozumieć, przerasta mnie to.
- Kochana, wszystko się ułoży. - wspierał mnie Domi
- Nie wiem, chcę zostać sama, wybaczcie... - odwróciłam się do nich plecami
  Wyszli bez słowa.
- "Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie?" - te myśli nie mogły zostawić mnie w spokoju
  Już wiedziałam co muszę zrobić. Było tylko jedno wyjście z tej chorej sytuacji. Jutro miałam mieć wypis, na który już nie mogłam się doczekać...

Znów wyobraźnia mnie poniosła.. Wiem, no ale cóż tak to już ze mną jest. Co według was postanowiła Blanka?  
(10 komentarzy i następny rozdział)

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 13

  Dwa kolejne tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Razem z Angelą, Dominikiem, Krystianem, Markiem, Pawłem i Robertem chodziliśmy na plażę i do różnych klubów, by się trochę rozerwać i w moim przypadku zapomnieć o tamtym nieszczęsnym wieczorze.
  20 sierpnia cała nasza paczka poszła najpierw na basen, a później jak zwykle do klubu na imprezę. Wszyscy na parkiecie poruszaliśmy się w rytm muzyki. Nagle źle się poczułam, udałam się do toalety. Wymiotowałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przez ostatnie dwa dni również wymiotowałam, lecz tłumaczyłam to sobie zwykłym zatruciem... Zmęczona, podążyłam w stronę parkietu. Wzrokiem szukałam Angie. W końcu ją znalazłam, tańczyła z Markiem. Nic nie mówiąc wyciągnęłam ją z klubu.
- Co się stało? Blado wyglądasz. - powiedziała patrząc na mnie
- Znów wymiotowałam... - przyznałam, ruszając w kierunku domu
- Czekajcie na nas! - usłyszałyśmy wołanie Roberta
- Czemu wyszłyście tak nagle? - spytał łapiąc oddech Dominik
- Źle się czuję.. Przed chwilą znów musiałam spędzić trochę czasu w łazience. - oznajmiłam patrząc na chłopaków
- Blanka, a może ty jesteś w ciąży? - wypalił Krystian
  Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co o tym myśleć, w końcu ciąża w moim przypadku była jak najbardziej możliwa.
- Chodźmy kupić test, apteka powinna być jeszcze otwarta. - nakazała Angie, pociągając mnie za rękę - A wy idźcie do Dominika. My też zaraz tam zawitamy. - dokończyła
  Bałam się, że test wyjdzie pozytywnie, przecież miałam dopiero 17 lat, byłam za młoda na dziecko. Kroczyłam za kuzynką, która nadal ciągnęła mnie za rękę, tak jakby bała się, że jej ucieknę. Po chwili dotarliśmy do apteki.
- Proszę 3 testy ciążowe. - walnęła prosto z mostu, a aptekarka spełniła jej życzenie
  Angie za nie zapłaciła i razem ruszyłyśmy w stronę domu naszego kolegi. Doszłyśmy tam w mgnieniu oka. Chłopcy czekali na nas w salonie.
- I co, macie? - spytał Domi wstając z sofy
- Tak, mamy. - pokazała im trzy testy
- Na co czekasz Blanka? Idź do łazienki. - nakazała Angelika
  Wystraszona żółwim krokiem podreptałam do pomieszczenia, w którym wszystko miało się wyjaśnić. Położyłam testy na szafce, a sama podeszłam do lustra. Odkręciłam kran i polałam swoją twarz zimną wodą.
"Nie.. Ja nie mogę być w ciąży..." - pomyślałam otwierając jeden z testów
- I co? Pozytywny czy negatywny? - pytał Dominik stojący za drzwiami
- Jeszcze nie wiem, nie zrobiłam.. - odpowiedziałam niepewnie
- Blanka, nie trzymaj nas w niepewności. - błagała Angelika
- Siebie też trzymam, nie zauważyłaś? - spytałam z irytacją w głosie
  W końcu odważyłam się zrobić test. Okazało się, że.....

No tak, znów TEN moment :D No ale cóż nieraz trzeba tak robić :D 
Czy według was Blanka jest w ciąży? Kolejny rozdział za 10 komentarzy :D
Polecam wam blog'a mojej znajomej :D
http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12

Następnego dnia obudziłam się późno. Zegar ścienny wskazywał godzinę 13:15. Byłam tak obolała, że nie mogłam wstać z łóżka. Po długich staraniach ten wyczyn mi się udał. Założyłam na siebie szlafrok leżący obok łóżka i powolnym krokiem skierowałam się do kuchni, z której dobiegały jakieś dźwięki. Okazało się, że to Dominik przyrządza coś na obiad.
- Ty umiesz gotować? Nie wiedziałam. - uśmiechnęłam się
- Umiem. Moja mama zawsze powtarzała.... - podszedł do mnie
- Przez żołądek do serca. - dokończyłam za niego
- A tak w ogóle to jak się czujesz? - spytał patrząc mi w oczy
- Nijak, wszystko mnie boli... Wstydzę się samej siebie.. - odwróciłam wzrok
- Myślę, że trzeba zgłosić to na policję. - rzekł poważnie
- Nie, żadnej policji, bo jak tamci się o tym dowiedzą to mnie zabiją. - odwróciłam się
- Ale oni zasługują na karę! Za to co ci zrobili! Zrozum. - w moich oczach pojawiły się łzy
- Ja chce o tym zapomnieć.. Proszę... - usiadłam na krzesło
- No dobrze. Nie mówmy już o tym. - wrócił do gotowania
- Ja będę musiała już iść do domu. - oznajmiłam opierając się o stół
- Poczekaj, zjemy obiad i dam ci jakieś ciuchy. - popatrzył na mnie
- Masz rację, chyba w szlafroku nie pójdę. - kąciki moich ust nieznacznie się uniosły
- Obiad jest już gotowy. - nałożył posiłek na talerze
  Po chwili mogliśmy już konsumować pożywienie. Zdziwiłam się, że chłopak może tak dobrze gotować. Byłam tym mile zaskoczona. Kilkanaście minut później Dominik udał się do sypialni po ciuchy dla mnie. Wrócił stamtąd bardzo szybko.
- Proszę oto ciuszki. - uśmiechnął się wręczając mi ubrania
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie robisz. - przytuliłam go
- Przestań. Nie masz za co dziękować, a teraz idź się ubrać. - popatrzył w moje oczy, a ja posłusznie udałam się do łazienki
  Nie patrząc na swoje ciało szybko wskoczyłam w ubrania. Razem z Dominikiem poszłam do domu mojej babci. Przy oknie w salonie stała Angelika.
- Gdzieś ty była!? Martwiłam się! - podbiegła do mnie i mało co nie udusiła
- Usiądź, wszystko ci opowiem... - nakazałam niechętnie i usiadłam obok kuzynki.
  Opowiedziałam wszystko od początku do końca mimo to, że nie było mi łatwo o tym mówić. Widać było, że bardzo się tym przejęła.
- Będziemy cię wspierać, prawda Dominik? - zwróciła się do chłopaka
Co za pytanie, pewnie, że będziemy! - przytulił mnie
- Dziękuję, że przy mnie jesteście. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
  Resztę tego wieczoru spędziliśmy na rozmowie, głównie wspominaliśmy to, co działo się do tej pory w te felerne wakacje. Prowadziliśmy tą konwersację do późna, aż w końcu przyszedł czas na błogi sen. Długo jeszcze leżałam w łóżku nie mogąc zmrużyć oczu, ale w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza...


Tak, wiem zawaliłam ten rozdział, ale obiecuję, że od następnego zacznie się coś dziać. A co? Dowiecie się za 10 komentarzy :D

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 11

Jak to usłyszałam wystraszyłam się, że znów mogę przejść przez to samo. Spojrzałam na Dominika, był tak samo wystraszony jak i ja. Zdecydowałam się na ruch z mojej strony.
- Domi, zrób to... - powiedziałam błagalnym tonem
- Ale ja nie mogę ci tego zrobić, Blanka... - spuścił głowę
- Wolę żebyś zrobił to ty, a nie znowu ta banda.. Proszę.. Ja chce jeszcze żyć. - próbowałam wstać, ale wtedy poczułam stopę Michała na swoim brzuchu
- No dobrze..Ja też chce żyć. - spojrzał się na szajkę
- To na co czekasz? Ściągaj spodnie! - krzyknął Michał
- Po co ten pośpiech? Już się rozbieram. - odpowiedział rozpinając pasek
  Dominik powoli pozbywał się kolejnych rzeczy. Ja w tym czasie spojrzałam się na swoje ciało, które pokrywały siniaki.
- Do roboty młody! - usłyszałam głos 'szefa'
Wtedy Dominika kucnął nade mną i szepnął mi do ucha:
- Zobaczysz, wyjdziemy z tego cało...
- Mam taką nadzieję... - odparłam kładąc rękę na jego plecy
  Po chwili staliśmy się jednością. Dominik był przeciwieństwem tamtych czterech. Robił to delikatnie i powoli. Wiedziałam, że nie chce sprawiać mi jeszcze większego bólu. Gdy było już po wszystkim oboje odetchnęliśmy z ulgą. Dominik pomógł mi wstać.
- I jeszcze jedno. - powiedział 'szef' wyciągając nóż
- Co to ma być?! Przecież zrobiliśmy to co kazałeś! - wkurzył się Domi
- Jakaś pamiątka musi wam zostać. - uśmiechnął się szyderczo
  Dominik wziął mnie na ręce i złapał za klamkę. Na nasze nieszczęście drzwi były zamknięte
- Patrzcie! Ucieczki się im zachciało, Michał, trzymaj dziewczynę, a wy bierzcie tego chłoptasia. - zarządził 'szef'
  Michał wyrwał mnie z rąk Dominika. Ze strachu cała się trzęsłam. Najpierw mój oprawca zwany 'szefem' podszedł do Dominika. W ręce nadal trzymał nóż.
- To teraz zrobimy pamiąteczkę chłopczyku. - zaśmiał się złowrogo
- Zostaw go! Słyszysz!? Zostaw! - krzyczałam wyrywając się, ale to nic nie dawało
  Po chwili przywódca szajki przystawił ostrze do ramienia chłopaka. Zrobił na nim wcięcie, z którego zaczęła lecieć krew. To samo zrobił ze mną i to w tym samym miejscu. Syczałam z bólu, a łzy leciały mi ciurkiem.
- To jeszcze nie koniec! - zagroził 'szef'
  Na szczęście jak na razie wszystko się skończyło, mężczyźni otworzyli drzwi i wyszli z kamienicy. Dominik ubrał się, po czym okrył mnie znalezionym kocem. Wziął mnie na ręce i wyszliśmy z opuszczonego domu. Byłam bardzo zmęczona, więc zasnęłam w jego ramionach. Obudziłam się w jego domu. Leżałam na łóżku. Dominik siedział obok mnie  lekko gładząc moje włosy. Nie zastanawiając się ani chwili usiadłam na łóżku i przytuliłam się mocno do chłopaka.
- Dziękuje ci. - wyszeptałam
- Nie masz za co dziękować. - zaczął - Jest już późno idź spać.
- Połóż się obok mnie. - nakazałam łapiąc chłopaka za rękę, a ten posłusznie położył się obok i przykrył nas kołdrą.....


Tak wiem, ten rozdział jest beznadziejny... No cóż zdarzają się i takie :D
Proszę o waszą opinię :D
(10 komentarzy i pojawi się kolejny)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10

  Idąc do kamienicy, co rusz spoglądałam na zegarek. Powoli zbliżała się godzina 17. Strasznie się bałam konfrontacji z nimi. Gdy w końcu doszłam do celu moim oczom ukazał się tęgi mężczyzna. Podeszłam do niego. Ten mocno chwycił mnie za ramię i wciągnął wewnątrz opuszczonego budynku. Weszliśmy do jednego z obskurnych pokoi. Ulżyło mi, bo Dominik też tam był. Gdy chłopak tylko mnie zobaczył wyrwał się jednemu z mężczyzn i szybko do mnie podbiegł. Mocno go przytuliłam. Po chwili usłyszałam strzał. Odskoczyliśmy od siebie.
- No dobrze złotko, starczy tych czułości. - usłyszałam głos zza pleców - Jestem tu szefem i musisz się mnie słuchać.
- Ale o co wam wszystkim chodzi, czym ja zawiniłam? - zaczęłam tracić cierpliwość
- Ty? Niczym, ale twoi rodzice byli i nadal są mi winni pokaźną sumkę za narkotyki. - odpowiedział przy czym szyderczo się uśmiechnął
- "A więc to tak... Moi rodzice mieli kontakty z szajką narkotykową..." - wszystko mi się rozjaśniło
- Teraz już wiesz dlaczego zginęli. - kontynuował - Tobie też należy się nauczka, będziesz za nich cierpieć, a twój kochany będzie się temu przyglądał. - ze strachem w oczach spojrzałam na Dominika
- Bruno ty trzymaj tego chłopaka, Michał, Darek wy przytrzymujcie lalunie, a ja, ja się tobą zajmę. - wysyczał powalając mnie na ziemię
  Poczułam jak 'szef' zrywa ze mnie ubrania. Już wiedziałam o co mu chodziło. Próbowałam się jakoś wyswobodzić, lecz dwaj trzymający mnie mężczyźni skutecznie mi to uniemożliwiali. Wtedy nie miałam nic przeciwko temu, żeby stracić przytomność... Niestety, byłam zmuszona do odczuwania tego co ten drań ze mną robił. Kiedy 'szef' skończył, poszedł trzymać Dominika, który ciągle nieskutecznie chciał się wyrwać. Myślałam, że wszystko dobiegło końca, ale myliłam się... Bruno, Michał i Darek zrobili to samo co mój pierwszy oprawca. Wszystko mnie bolało, ledwo co kontaktowałam.
- Powiedz, że ci się podobało! - krzyknął stojący przede mną 'szef' tego gangu
- Nie, nie podobało mi się! Zostawcie mnie i Dominika w spokoju! - odkrzyknęłam
- Zła odpowiedź! To co chłopaki, jeszcze jedna rundka? - potarł swoje ręce
- No pewnie, że tak! - mówili jeden przez drugiego
  Nim się obejrzałam, piekło, które przeżyłam przed minutą, zaczęło się od początku. Każdy skrawek mojego ciała przepełniał ból. Kiedy wszyscy skończyli swe okrutne dzieło odetchnęłam z ulgą, ale tylko na chwilę. 'Szef' wyciągnął pistolet i wymachując nim zwrócił się do Dominika:
- Teraz twoja kolej chłoptasiu, bo jeśli tego nie zrobisz obydwoje dostaniecie kulkę w łep!
  W jednej chwili zamarłam. Nie wiedziałam jak mam nas bronić, jak odwieść ich od tego pomysłu.
- Nie zrobię jej tego! - próbował się wyrwać
- Jeśli tego nie zrobisz, to my zrobimy sobie kolejną rundkę, a później was zabijemy! - nadal wygrażał pistoletem 'szef'


Jak myślicie, co będzie dalej? Dominik ulegnie, czy nie? A może według was coś jeszcze innego się wydarzy? Zapraszam do komentowania :D
(10 komentarzy i kolejny rozdział)