wtorek, 20 sierpnia 2013

Epilog

  Na lotnisko dotarliśmy o godzinie 15:20. Kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na odprawę. Po pół godzinie siedzieliśmy już w samolocie czekając na jego start.
- Już nie mogę się doczekać rozpoczęcia tego nowego, lepszego życia.. - wtuliłam się w Dominika
- Ja również kochanie. - uśmiechnął się łącząc nasze wargi w gorącym pocałunku
  Samolot powoli wzbijał się ku górze. Siedziałam przy oknie i podziwiałam piękne, niepowtarzane krajobrazy. Wszystko szło po naszej myśli.

              WŁĄCZ   ------->  http://www.youtube.com/watch?v=7APWPjcnFEM

Nagle poczuliśmy mocne turbulencje. Wszyscy zaczęli panikować, stewardessa próbowała opanować sytuację, na marne. 
- Co się dzieje? - spytałam wystraszona
- Spadamy! - krzyknęła szczupła blondynka
  Mocno przytuliłam się do mojego szatyna. 
- Widzisz! Mogłeś zostać! - krzyczałam szlochając
- Cieszę się, że teraz jestem przy tobie i umrę razem z tobą. - powiedział całując mnie w czoło
  Nie wiedziałam co mam robić. Tępo patrzyłam na panikujących ludzi. Życie przelatywało mi przed oczyma. Przypominały mi się wszystkie dobre chwile spędzone z rodzicami, ale także z Angelą i chłopakami... Złożyłam ostatni pocałunek na ustach mojego Dominika, przytuliłam się do niego i czekałam na śmierć, która przyszła szybciej niż wszyscy pasażerowie tego lotu się spodziewali...


No i to już jest koniec... Dziękuję wszystkim czytającym i komentującym tego bloga. Byliście dla mnie paliwem napędzającym moją wyobraźnię. to dzięki wam pisałam dalsze rozdziały i jestem wam za to bardzo wdzięczna. Mam do was ogromną prośbę, a mianowicie chciałabym aby wszyscy czytający tego bloga, teraz pod epilogiem się ujawnili poprzez dodanie komentarza. Mogą być nawet anonimki, które proszę o podpisanie się. :D

Jeśli spodobała wam się moja twórczość zapraszam na mojego nowego bloga. Proszę o komentowanie rozdziałów. Jak już wiecie to bardzo motywuje :D

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 15

  O godzinie 10:30 do sali , w której obecnie przebywałam wszedł pad doktor.
- Już może pani wyjść ze szpitala. - oznajmił i zniknął za drzwiami
  Nie zastanawiając się ani chwili ubrałam się i poszłam do szpitalnej recepcji. Tam dostałam wypis i spokojnie mogłam udać się do domu. Po kilkunastu minutach rozmyśleń przekroczyłam próg mieszkania. 
- Już jestem! - krzyknęłam, ale odpowiadała mi tylko głucha cisza
- "To jeszcze lepiej." - pomyślałam i poszłam do pokoju
  Spod łóżka wyjęłam swoją walizkę i spakowałam do niej wszystkie swoje rzeczy. Zaraz potem schowałam ją do szafy. Szybkim krokiem zeszłam na dół, ubrałam buty i ruszyłam w kierunku domu najbliższego kolegi. Gdy ten tylko mnie ujrzał mocno mnie uścisnął i oznajmił:
- Muszę ci coś powiedzieć, chodźmy usiąść.
  Oboje weszliśmy do salonu i spoczęliśmy na sofie.
- A więc... Zakochałem się w tobie... - powiedział nieśmiało
- Wiesz... Domi.. Ja też coś do ciebie czuję lecz nie możemy ze sobą być... - oznajmiłam nieskładnie
- Ale dlaczego? - spojrzałam w błękit jego oczu
- Bo wyjeżdżam.. Już dziś lecę tam, gdzie będę mogła zacząć nowe życie.. - powiedziałam wstając z sofy
- Blanka... Wyjedźmy razem. - zaproponował przytulając się do mnie
- Naprawdę tego chcesz? - zapytałam poważnie
- Tak, jesteś niesamowitą dziewczyną i chcę spędzić z tobą resztę swoich dni. - oznajmił, po czym złączył nasze usta
- No dobrze. To idź się pakować. Wylatujemy dziś, dokładnie za godzinę.. - poszedł do sypialni
  Stałam chwilę w bezruchu, aż w końcu wyszłam z domu chłopaka. Szłam beztrosko ulicami Gdańska, zastanawiając się nad miastem, w którym chcę zamieszkać. Postawiłam na Londyn. Po 30 minutach drogi wkroczyłam do domu po walizkę. Wzięłam ją i wyszłam z babcinego mieszkania, przed którym czekał na mnie Domi. Chłopak włożył moją torbę do bagażnika i razem ruszyliśmy w drogę na lotnisko.
- Jeszcze możesz się wycofać. - spojrzałam na niego
- Mogę, ale nie chcę. - oznajmił poważnym tonem
- Jesteś tego pewny? - drążyłam
- Tak. Na 100%. Chcę być z tobą już zawsze. - zapewnił 
- Ciesze się, że trafiłam na tak świetnego chłopaka. - wyznałam szczerze
- A ja jestem szczęściarzem, bo trafiłem na taką dziewczynę. - szeroko się uśmiechnął
  Poczułam, że moja komórka wibruje. Wyjęłam ją z kieszeni i spojrzałam na ekran. Angie próbowała się ze mną połączyć. Odebrałam.
- Blanka, gdzie jesteś? - spytała roztrzęsiona
- W drodze do nowego życia. Nie martw się nic mi nie jest, lecę z Dominikiem zacząć nowe życie w Londynie. - mimowolny uśmiech pojawił się na mojej twarzy
- Blanka, ale dlaczego? - zapytała
- Będę dzwonić. - rozłączyłam się
  Ostatnie chwile spędzone w Polsce wpatrywałam się w krajobrazy za oknem...

Czas się żegnać kochani. Jeżeli będzie 10 komentarzy pojawi się Epilog... 
I mam prośbę do was, jak to przeczytacie to jedna osoba zostawia 1 komentarz, a nie kilka :D
Zapraszam na mojego drugiego bloga :D
http://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/2013/08/prolog.html

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 14

  Okazało się, że wynik jest pozytywny. Z niedowierzaniem złapałam się za głowę. Wyszłam z  łazienki.
- Dlaczego masz załzawione oczy? - spytał Domi głęboko się w nie wpatrując
- Sam zobacz... - wręczyłam mu test i szybko pobiegłam do sypialni
  Zrezygnowana rzuciłam się na łóżko. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Do pokoju weszła Angelika, a za nią reszta naszej bandy.
- Wszystko będzie dobrze. - pocieszała mnie
- Ale ja mam dopiero 17 lat, straciłam rodziców, mieszkam w wielkiej Warszawie i chcę się uczyć. - mój szloch stawał się coraz mocniejszy
- My ci pomożemy. - zaoferowali się chłopcy
- To miło z waszej strony, ale teraz idę na spacer. Muszę to sobie przemyśleć. Angie, idziesz ze mną? - wstałam z łóżka
- Ma się rozumieć kochana. - odpowiedziała uśmiechając się lekko
  W dość szybkim tempie założyłyśmy buty i wyszłyśmy z domu Dobrzyńskiego. Ulice były puste, nikt przez nie, nie przechodził, a spowodowane było to późną porą.
- Blanka, słyszysz? Ktoś za nami idzie. - szepnęła wystraszona Angelika
Odwróciłam się. Szły za nami trzy postacie. Przyspieszyłyśmy kroku, potem zaczęłyśmy biec. Niestety dogonili nas. Rozpoznałam w nich Bruno, Michała i Darka.
"No nie! Znowu!?" - myślałam
  Jeden z nich trzymał Angelę, a dwaj pozostali okładali mnie pięściami. Straciłam przytomność. Odzyskałam ją dopiero w szpitalnej sali. Siedział przy mnie Dominik i Angelika.
- Dlaczego boli mnie brzuch? - spytałam z grymasem bólu na twarzy
- Pójdę po lekarza.. On ci wszystko wyjaśni. - powiedziała wychodząc z sali
  Na chwilę zostałam sama z Dominikiem.
- Co się tak w ogóle stało? - zapytałam chłopaka, który chwycił moją dłoń
- Strasznie cię pobili... - odpowiedział wpatrując się w nasze splecione dłonie
  Do sali weszła Angelika, wraz z doktorem. 
- Niestety mam dla pani złe wieści.. - westchnął - Na skutek pobicia straciła pani dziecko..
- Że co?! - uniosłam się
- Jest mi bardzo przykro z tego powodu, wypis dostanie pani jutro. - rzekł po czym opuścił salę
  Załamałam się, wczoraj dowiedziałam się o istnieniu tego dzieciątka i wczoraj też je straciłam... Życie potrafi być okrutne, czasem nie mogę tego zrozumieć, przerasta mnie to.
- Kochana, wszystko się ułoży. - wspierał mnie Domi
- Nie wiem, chcę zostać sama, wybaczcie... - odwróciłam się do nich plecami
  Wyszli bez słowa.
- "Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie?" - te myśli nie mogły zostawić mnie w spokoju
  Już wiedziałam co muszę zrobić. Było tylko jedno wyjście z tej chorej sytuacji. Jutro miałam mieć wypis, na który już nie mogłam się doczekać...

Znów wyobraźnia mnie poniosła.. Wiem, no ale cóż tak to już ze mną jest. Co według was postanowiła Blanka?  
(10 komentarzy i następny rozdział)

piątek, 16 sierpnia 2013

Rozdział 13

  Dwa kolejne tygodnie minęły jak z bicza strzelił. Razem z Angelą, Dominikiem, Krystianem, Markiem, Pawłem i Robertem chodziliśmy na plażę i do różnych klubów, by się trochę rozerwać i w moim przypadku zapomnieć o tamtym nieszczęsnym wieczorze.
  20 sierpnia cała nasza paczka poszła najpierw na basen, a później jak zwykle do klubu na imprezę. Wszyscy na parkiecie poruszaliśmy się w rytm muzyki. Nagle źle się poczułam, udałam się do toalety. Wymiotowałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Przez ostatnie dwa dni również wymiotowałam, lecz tłumaczyłam to sobie zwykłym zatruciem... Zmęczona, podążyłam w stronę parkietu. Wzrokiem szukałam Angie. W końcu ją znalazłam, tańczyła z Markiem. Nic nie mówiąc wyciągnęłam ją z klubu.
- Co się stało? Blado wyglądasz. - powiedziała patrząc na mnie
- Znów wymiotowałam... - przyznałam, ruszając w kierunku domu
- Czekajcie na nas! - usłyszałyśmy wołanie Roberta
- Czemu wyszłyście tak nagle? - spytał łapiąc oddech Dominik
- Źle się czuję.. Przed chwilą znów musiałam spędzić trochę czasu w łazience. - oznajmiłam patrząc na chłopaków
- Blanka, a może ty jesteś w ciąży? - wypalił Krystian
  Zamurowało mnie. Nie wiedziałam co o tym myśleć, w końcu ciąża w moim przypadku była jak najbardziej możliwa.
- Chodźmy kupić test, apteka powinna być jeszcze otwarta. - nakazała Angie, pociągając mnie za rękę - A wy idźcie do Dominika. My też zaraz tam zawitamy. - dokończyła
  Bałam się, że test wyjdzie pozytywnie, przecież miałam dopiero 17 lat, byłam za młoda na dziecko. Kroczyłam za kuzynką, która nadal ciągnęła mnie za rękę, tak jakby bała się, że jej ucieknę. Po chwili dotarliśmy do apteki.
- Proszę 3 testy ciążowe. - walnęła prosto z mostu, a aptekarka spełniła jej życzenie
  Angie za nie zapłaciła i razem ruszyłyśmy w stronę domu naszego kolegi. Doszłyśmy tam w mgnieniu oka. Chłopcy czekali na nas w salonie.
- I co, macie? - spytał Domi wstając z sofy
- Tak, mamy. - pokazała im trzy testy
- Na co czekasz Blanka? Idź do łazienki. - nakazała Angelika
  Wystraszona żółwim krokiem podreptałam do pomieszczenia, w którym wszystko miało się wyjaśnić. Położyłam testy na szafce, a sama podeszłam do lustra. Odkręciłam kran i polałam swoją twarz zimną wodą.
"Nie.. Ja nie mogę być w ciąży..." - pomyślałam otwierając jeden z testów
- I co? Pozytywny czy negatywny? - pytał Dominik stojący za drzwiami
- Jeszcze nie wiem, nie zrobiłam.. - odpowiedziałam niepewnie
- Blanka, nie trzymaj nas w niepewności. - błagała Angelika
- Siebie też trzymam, nie zauważyłaś? - spytałam z irytacją w głosie
  W końcu odważyłam się zrobić test. Okazało się, że.....

No tak, znów TEN moment :D No ale cóż nieraz trzeba tak robić :D 
Czy według was Blanka jest w ciąży? Kolejny rozdział za 10 komentarzy :D
Polecam wam blog'a mojej znajomej :D
http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/

czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 12

Następnego dnia obudziłam się późno. Zegar ścienny wskazywał godzinę 13:15. Byłam tak obolała, że nie mogłam wstać z łóżka. Po długich staraniach ten wyczyn mi się udał. Założyłam na siebie szlafrok leżący obok łóżka i powolnym krokiem skierowałam się do kuchni, z której dobiegały jakieś dźwięki. Okazało się, że to Dominik przyrządza coś na obiad.
- Ty umiesz gotować? Nie wiedziałam. - uśmiechnęłam się
- Umiem. Moja mama zawsze powtarzała.... - podszedł do mnie
- Przez żołądek do serca. - dokończyłam za niego
- A tak w ogóle to jak się czujesz? - spytał patrząc mi w oczy
- Nijak, wszystko mnie boli... Wstydzę się samej siebie.. - odwróciłam wzrok
- Myślę, że trzeba zgłosić to na policję. - rzekł poważnie
- Nie, żadnej policji, bo jak tamci się o tym dowiedzą to mnie zabiją. - odwróciłam się
- Ale oni zasługują na karę! Za to co ci zrobili! Zrozum. - w moich oczach pojawiły się łzy
- Ja chce o tym zapomnieć.. Proszę... - usiadłam na krzesło
- No dobrze. Nie mówmy już o tym. - wrócił do gotowania
- Ja będę musiała już iść do domu. - oznajmiłam opierając się o stół
- Poczekaj, zjemy obiad i dam ci jakieś ciuchy. - popatrzył na mnie
- Masz rację, chyba w szlafroku nie pójdę. - kąciki moich ust nieznacznie się uniosły
- Obiad jest już gotowy. - nałożył posiłek na talerze
  Po chwili mogliśmy już konsumować pożywienie. Zdziwiłam się, że chłopak może tak dobrze gotować. Byłam tym mile zaskoczona. Kilkanaście minut później Dominik udał się do sypialni po ciuchy dla mnie. Wrócił stamtąd bardzo szybko.
- Proszę oto ciuszki. - uśmiechnął się wręczając mi ubrania
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie robisz. - przytuliłam go
- Przestań. Nie masz za co dziękować, a teraz idź się ubrać. - popatrzył w moje oczy, a ja posłusznie udałam się do łazienki
  Nie patrząc na swoje ciało szybko wskoczyłam w ubrania. Razem z Dominikiem poszłam do domu mojej babci. Przy oknie w salonie stała Angelika.
- Gdzieś ty była!? Martwiłam się! - podbiegła do mnie i mało co nie udusiła
- Usiądź, wszystko ci opowiem... - nakazałam niechętnie i usiadłam obok kuzynki.
  Opowiedziałam wszystko od początku do końca mimo to, że nie było mi łatwo o tym mówić. Widać było, że bardzo się tym przejęła.
- Będziemy cię wspierać, prawda Dominik? - zwróciła się do chłopaka
Co za pytanie, pewnie, że będziemy! - przytulił mnie
- Dziękuję, że przy mnie jesteście. - pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
  Resztę tego wieczoru spędziliśmy na rozmowie, głównie wspominaliśmy to, co działo się do tej pory w te felerne wakacje. Prowadziliśmy tą konwersację do późna, aż w końcu przyszedł czas na błogi sen. Długo jeszcze leżałam w łóżku nie mogąc zmrużyć oczu, ale w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza...


Tak, wiem zawaliłam ten rozdział, ale obiecuję, że od następnego zacznie się coś dziać. A co? Dowiecie się za 10 komentarzy :D

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 11

Jak to usłyszałam wystraszyłam się, że znów mogę przejść przez to samo. Spojrzałam na Dominika, był tak samo wystraszony jak i ja. Zdecydowałam się na ruch z mojej strony.
- Domi, zrób to... - powiedziałam błagalnym tonem
- Ale ja nie mogę ci tego zrobić, Blanka... - spuścił głowę
- Wolę żebyś zrobił to ty, a nie znowu ta banda.. Proszę.. Ja chce jeszcze żyć. - próbowałam wstać, ale wtedy poczułam stopę Michała na swoim brzuchu
- No dobrze..Ja też chce żyć. - spojrzał się na szajkę
- To na co czekasz? Ściągaj spodnie! - krzyknął Michał
- Po co ten pośpiech? Już się rozbieram. - odpowiedział rozpinając pasek
  Dominik powoli pozbywał się kolejnych rzeczy. Ja w tym czasie spojrzałam się na swoje ciało, które pokrywały siniaki.
- Do roboty młody! - usłyszałam głos 'szefa'
Wtedy Dominika kucnął nade mną i szepnął mi do ucha:
- Zobaczysz, wyjdziemy z tego cało...
- Mam taką nadzieję... - odparłam kładąc rękę na jego plecy
  Po chwili staliśmy się jednością. Dominik był przeciwieństwem tamtych czterech. Robił to delikatnie i powoli. Wiedziałam, że nie chce sprawiać mi jeszcze większego bólu. Gdy było już po wszystkim oboje odetchnęliśmy z ulgą. Dominik pomógł mi wstać.
- I jeszcze jedno. - powiedział 'szef' wyciągając nóż
- Co to ma być?! Przecież zrobiliśmy to co kazałeś! - wkurzył się Domi
- Jakaś pamiątka musi wam zostać. - uśmiechnął się szyderczo
  Dominik wziął mnie na ręce i złapał za klamkę. Na nasze nieszczęście drzwi były zamknięte
- Patrzcie! Ucieczki się im zachciało, Michał, trzymaj dziewczynę, a wy bierzcie tego chłoptasia. - zarządził 'szef'
  Michał wyrwał mnie z rąk Dominika. Ze strachu cała się trzęsłam. Najpierw mój oprawca zwany 'szefem' podszedł do Dominika. W ręce nadal trzymał nóż.
- To teraz zrobimy pamiąteczkę chłopczyku. - zaśmiał się złowrogo
- Zostaw go! Słyszysz!? Zostaw! - krzyczałam wyrywając się, ale to nic nie dawało
  Po chwili przywódca szajki przystawił ostrze do ramienia chłopaka. Zrobił na nim wcięcie, z którego zaczęła lecieć krew. To samo zrobił ze mną i to w tym samym miejscu. Syczałam z bólu, a łzy leciały mi ciurkiem.
- To jeszcze nie koniec! - zagroził 'szef'
  Na szczęście jak na razie wszystko się skończyło, mężczyźni otworzyli drzwi i wyszli z kamienicy. Dominik ubrał się, po czym okrył mnie znalezionym kocem. Wziął mnie na ręce i wyszliśmy z opuszczonego domu. Byłam bardzo zmęczona, więc zasnęłam w jego ramionach. Obudziłam się w jego domu. Leżałam na łóżku. Dominik siedział obok mnie  lekko gładząc moje włosy. Nie zastanawiając się ani chwili usiadłam na łóżku i przytuliłam się mocno do chłopaka.
- Dziękuje ci. - wyszeptałam
- Nie masz za co dziękować. - zaczął - Jest już późno idź spać.
- Połóż się obok mnie. - nakazałam łapiąc chłopaka za rękę, a ten posłusznie położył się obok i przykrył nas kołdrą.....


Tak wiem, ten rozdział jest beznadziejny... No cóż zdarzają się i takie :D
Proszę o waszą opinię :D
(10 komentarzy i pojawi się kolejny)

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 10

  Idąc do kamienicy, co rusz spoglądałam na zegarek. Powoli zbliżała się godzina 17. Strasznie się bałam konfrontacji z nimi. Gdy w końcu doszłam do celu moim oczom ukazał się tęgi mężczyzna. Podeszłam do niego. Ten mocno chwycił mnie za ramię i wciągnął wewnątrz opuszczonego budynku. Weszliśmy do jednego z obskurnych pokoi. Ulżyło mi, bo Dominik też tam był. Gdy chłopak tylko mnie zobaczył wyrwał się jednemu z mężczyzn i szybko do mnie podbiegł. Mocno go przytuliłam. Po chwili usłyszałam strzał. Odskoczyliśmy od siebie.
- No dobrze złotko, starczy tych czułości. - usłyszałam głos zza pleców - Jestem tu szefem i musisz się mnie słuchać.
- Ale o co wam wszystkim chodzi, czym ja zawiniłam? - zaczęłam tracić cierpliwość
- Ty? Niczym, ale twoi rodzice byli i nadal są mi winni pokaźną sumkę za narkotyki. - odpowiedział przy czym szyderczo się uśmiechnął
- "A więc to tak... Moi rodzice mieli kontakty z szajką narkotykową..." - wszystko mi się rozjaśniło
- Teraz już wiesz dlaczego zginęli. - kontynuował - Tobie też należy się nauczka, będziesz za nich cierpieć, a twój kochany będzie się temu przyglądał. - ze strachem w oczach spojrzałam na Dominika
- Bruno ty trzymaj tego chłopaka, Michał, Darek wy przytrzymujcie lalunie, a ja, ja się tobą zajmę. - wysyczał powalając mnie na ziemię
  Poczułam jak 'szef' zrywa ze mnie ubrania. Już wiedziałam o co mu chodziło. Próbowałam się jakoś wyswobodzić, lecz dwaj trzymający mnie mężczyźni skutecznie mi to uniemożliwiali. Wtedy nie miałam nic przeciwko temu, żeby stracić przytomność... Niestety, byłam zmuszona do odczuwania tego co ten drań ze mną robił. Kiedy 'szef' skończył, poszedł trzymać Dominika, który ciągle nieskutecznie chciał się wyrwać. Myślałam, że wszystko dobiegło końca, ale myliłam się... Bruno, Michał i Darek zrobili to samo co mój pierwszy oprawca. Wszystko mnie bolało, ledwo co kontaktowałam.
- Powiedz, że ci się podobało! - krzyknął stojący przede mną 'szef' tego gangu
- Nie, nie podobało mi się! Zostawcie mnie i Dominika w spokoju! - odkrzyknęłam
- Zła odpowiedź! To co chłopaki, jeszcze jedna rundka? - potarł swoje ręce
- No pewnie, że tak! - mówili jeden przez drugiego
  Nim się obejrzałam, piekło, które przeżyłam przed minutą, zaczęło się od początku. Każdy skrawek mojego ciała przepełniał ból. Kiedy wszyscy skończyli swe okrutne dzieło odetchnęłam z ulgą, ale tylko na chwilę. 'Szef' wyciągnął pistolet i wymachując nim zwrócił się do Dominika:
- Teraz twoja kolej chłoptasiu, bo jeśli tego nie zrobisz obydwoje dostaniecie kulkę w łep!
  W jednej chwili zamarłam. Nie wiedziałam jak mam nas bronić, jak odwieść ich od tego pomysłu.
- Nie zrobię jej tego! - próbował się wyrwać
- Jeśli tego nie zrobisz, to my zrobimy sobie kolejną rundkę, a później was zabijemy! - nadal wygrażał pistoletem 'szef'


Jak myślicie, co będzie dalej? Dominik ulegnie, czy nie? A może według was coś jeszcze innego się wydarzy? Zapraszam do komentowania :D
(10 komentarzy i kolejny rozdział)

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 9

  Kolejne dni upływały spokojnie, wszystko tak jakby ucichło. Razem z kuzynką cieszyłam się wakacjami.
Do czasu... W sobotnie, słoneczne przedpołudnie udałam się do domu Dominika. W przeddzień właśnie tam się umówiliśmy. Zapukałam do drzwi raz, drugi, trzeci i nikt nie otwierał. To wydało mi się dziwne, może znaliśmy się od paru dni ale ten krótki czas pozwolił na poznanie się. Wyjęłam z torebki komórkę i wybrałam numer chłopaka. Usłyszałam dzwoniące urządzenie za drzwiami. 
- "Pewnie zapomniał." - pomyślałam
  Zrezygnowana wróciłam do domu. W salonie zastałam Angelikę oglądającą film.
- A ty nie powinnaś być teraz u Dominika? - spytała wyłączając telewizor
- Powinnam, ale jak widać nie jestem. - lekko opadłam na fotel
- Ale dlaczego? Co się stało? - zasypała mnie pytaniami
- Nie otworzył mi drzwi... Jak  zadzwoniłam to było słychać, że telefon jest w domu... - powiedziałam poważnym tonem
- Wiesz, coś mi tu nie gra... - zamyśliła się
- No tak, tylko co. - wstałam z fotela i poszłam do łazienki
  Nalałam do wanny gorącej wody i wzięłam odprężającą kąpiel. Leżałam tak zastanawiając się nad tym dlaczego Dominik mnie wystawił. Kiedy woda zrobiła się letnia, wyszłam z wanny i ubrałam wcześniej przyszykowane rzeczy. Wychodząc z pomieszczenia po raz kolejny w te wakacje, doznałam szoku. Na krześle w kuchni siedziała Angela, była zapłakana. Makijaż spływał po jej twarzy.
- Co się stało? - spytałam siadając obok niej
  Nie odpowiadała. Pomiędzy nami panowała cisza.
- Angie, co się do diaska stało?! - zdenerwowana ponowiłam pytanie
- Jak byłaś w łazience to ktoś do ciebie dzwonił... Odebrałam, tak wiem nie powinnam, ale odebrałam... I.. Iii.. - mocno łkała - Ten facet powiedział, że masz przyjść do opuszczonej kamienicy na obrzeżach miasta, bo.. Bo jak nie to... Dominik.. - przerwała
- No co Dominik, na litość Boską mów! - ponaglałam czując, że w moich oczach pojawiają się łzy
- To... Oni chcą go zabić, rozumiesz?! - rozpłakałam się
- Ale na co im ja? - spytałam ze zdziwieniem 
- Blanka, to mnie przeraża! Dlaczego akurat nas spotykają takie rzeczy? - wtuliła się we mnie
- Mówił kiedy mam iść do tej kamienicy? - zapytałam poważnie
- Tak, dziś o 17. - odpowiedziała ocierając łzy
- O kurde! Jak ten czas szybko zleciał, dopiero co była 13, a już jest 15:48! - krzyknęłam wstając z krzesła
- Ty się dziwisz? Przecież w wannie tyle przesiedziałaś. Z resztą, jak zawsze. - odparła lekko się uśmiechając
- W sumie, to racja... Co ja mam teraz począć? - spojrzałam na nią pytający wzrokiem
- Według mnie, jest tylko jedno wyjście... Musisz tam iść.. - bezsilnie oparłam się o stół
- Czego oni chcą, ja myślałam, że to koniec... Angie, boję się.. - rzekłam smutno i poszłam przygotowywać się na to straszne dla  mnie spotkanie....


Co według was stanie się w kamienicy? Mnie już nosi żeby opublikować kolejny rozdział, ale najpierw poczekam na 10 komentarzy :D

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 8

  W kopercie znajdowały się zdjęcia moje i Dominika, jak staliśmy objęci na boisku.
- To jeszcze nie wszystko... - powiedziała Angela wręczając mi kartkę, na której z powycinanych liter ułożony był napis:

                                               'Przygotujcie się na najgorsze'

  Wystraszona usiadłam na krześle. Wyjęłam telefon i wybrałam numer Dominika. Chłopak odebrał po drugim sygnale.
- Domi, musisz szybko do mnie przyjść!.. Później ci wszystko wyjaśnię... To pilne. - mówiłam drżącym głosem, po czym rozłączyłam się
  W chwilę później zaczęłam bezmyślnie wpatrywać się w zawartość koperty.
 - Po co do niego dzwoniłaś? - spytała Angela siadając obok mnie
- Ta sprawa teraz dotyczy też jego, nie sądzisz? Chyba nie chcesz żeby mu się coś stało! - uniosłam się
  Zdenerwowana wstałam od stołu i udałam się w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz?- zapytała z ironią w głosie
- Spokojnie, chcę tylko wyjść przed dom. Tam poczekam na Dominika. - odparłam wychodząc z małego pomieszczenia
  Kilkanaście minut później razem z kolegą weszłam do mieszkania.
- Angelika to jest Dominik, Dominik to Angelika. - poznałam ich ze sobą
- Co się tak w ogóle stało, bo z tego co mówiłaś przez telefon wnioskuję, że nic dobrego... - rzekł patrząc mi prosto w oczy
- Zobacz sam i oceń... - powiedziałam dając mu kopertę
  Mina chłopaka mówiła sama za siebie. Był zdziwiony i lekko wkurzony. Bałam się jego reakcji, bo to w końcu przeze mnie znalazł się na tych zdjęciach.
- O kurcze. Widzę, że tych wakacji nie zapomnę do końca życia. Dosyć, że poznałem wspaniałą dziewczynę to jeszcze ten bądź co bądź list... - przytulił mnie
  Prawdę mówiąc zdziwiła mnie postawa Dominiaka. Myślałam, że gdy dowie się o tym to wpadnie w jakąś furię, a on najzwyczajniej w świecie mnie przytulił. W jego ramionach czułam się wyjątkowo bezpiecznie. W mojej głowie krążyło tylko jedno pytanie, które postanowiłam zadać Dominikowi i Angelice.
- I co teraz?
- Nie wiem. - odrzekła krótko Angie
- Ja myślę, że to wszystko nie dzieje się bez powodu... - oznajmił nadal trzymający mnie w ramionach Domi
- Też tak sądzę. Tylko co jest na rzeczy? - spytałam z przerażeniem w głosie
- Jak wczoraj byłam na tym spacerze to pomyślałam, że może twoi rodzice mieli jakąś, no wiesz ciemną przeszłość... - jąkała się Angela
- Sugerujesz coś? - przewróciłam oczami
- Może... Jakaś sekta, gang... Bądź coś w tym stylu. - dokończyła wpatrując się w podłogę
- Nie wiem... Muszę się z tym przespać. - rzekłam zmartwiona
- To ja już pójdę. - powiedział Dominik chwytając za klamkę
- Ty chyba żartujesz, dzisiaj zostajesz na noc u nas. Będziesz spał w pokoju gościnnym. I nie ma żadnego 'ale'. Na pewno nie puszczę cię teraz nigdzie, bo jakbym to zrobiła, to najprawdopodobniej zamartwiłabym się na śmierć, a tego chyba nie chcemy, prawda? - złapałam go za rękę i spojrzałam w jego błękitne oczy
- Prawda. Zostanę. Muszę mieć ciebie na oku. - pocałował mnie w czoło
  Zaprowadziłam chłopaka do pokoju, a sama poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam do łóżka. Długo jeszcze nie mogłam zasnąć, ale w końcu moje powieki stały się tak ciężkie, że same się zamknęły....


Tak, wiem znowu wyobraźnia mnie poniosła, ale to chyba dobrze?
(10 komentarzy i next)
Komentujesz ------> Bardzo mnie motywujesz :D

Zapraszam na mojego nowego bloga i proszę o komentarze :D
http://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/

Godne obejrzenia są jeszcze 2 blogi, moich koleżanek, na nie też zapraszam :D
http://jedna-osoba-moze-zmienic-twoje-zycie.blogspot.com/
http://patrz-na-tych-obok.blogspot.com/

środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 7

- Blanka! Wstawaj i opowiadaj wczorajsze. - usłyszałam głos kuzynki
- Jeszcze 5 minut... powiedziałam obracając się na drugi blok
- Za 5 minut to będzie 12. Wstawaj śpiochu! - krzyknęła zrywając ze mnie kołdrę
- Już 12?! - zerwałam się z łóżka i pognałam do łazienki
  Przecież umówiłam się z chłopakami, ale już na pierwsze tzn. drugie spotkanie musiałam przyjść z 20 minutowym spóźnieniem. Chłopcy czekali na mnie siedząc na środku boiska. Gdy tylko do nich podeszłam wszyscy wstali i przywitali się ze mną poprzez buziaka w policzek. Razem poszliśmy w cień, czyli do prawego boku boiska. Usadziliśmy się w bramce.
- W nocy już nikt do ciebie nie dzwonił? - spytał Dominik siedzący na wprost mnie
- Nie, było spokojnie. - zaczęłam - A i przepraszam, że się spóźniłam lecz spałam do 12:55. - wytłumaczyłam się
- Nic się nie stało. - oznajmił Robert
- Może to głupie, ale wydaje mi się, że ktoś tu oprócz nas jest... - wtrącił Marek wstając z miejsca
- Też mam takie wrażenie. - poparłam chłopaka
- Nie bój się, przy nas nic ci nie grozi. - szepnął mi do ucha Dominik obejmując mnie ręką
- Dziękuję wam chłopcy. - szczerze się uśmiechnęłam
- Chodźmy do mnie, do domu.  Pogramy w fife i przy okazji porozmawiamy. - zaproponował Paweł
  Okazało się, że chłopak mieszka bardzo blisko boiska i ma piękny, duży dom. Marek wraz z Pawłem i Krystianem zaczęli grać w fife, a ja i Dominik poszliśmy do kuchni spokojnie porozmawiać. Czas spędzany w jego towarzystwie mijał bardzo szybko, co potwierdzał fakt iż przegadaliśmy 4 godziny.
- Ja niestety muszę iść do domu. Babcia pojechała do koleżanki, a moja kuzynka siedzi sama. Wiecie, muszę jej opowiedzieć o wczorajszym. - oznajmiłam wchodząc do salonu
  Na twarzach chłopaków wymalował się smutek. Pożegnanie wyglądało tak samo jak i przywitanie. Podczas drogi powrotnej rozmyślałam nad tym co dzieje się z moim życiem po śmierci rodziców. Można by powiedzieć, że wywaliło się do góry nogami. Tradycją stało się to, że z rozmyśleń wyrwała mnie Angelika.
- Chodź tu szybko! Muszę ci coś pokazać! - krzyczała ciągnąc mnie za rękę
  Lekko zdezorientowana kroczyłam za kuzynką. Po krótkiej chwili weszłyśmy do kuchni. Na stole leżała, duża, czarna koperta, którą Angie wzięła do ręki.
- Co w niej jest? - spytałam widząc, że koperta jest otwarta
- Blanka, proszę cię żebyś nie panikowała jak to zobaczysz. Razem przemyślimy to na spokojnie i podejmiemy jakieś kroki. - wygłosiła swój krótki monolog, który jeszcze bardziej podsycił moją ciekawość
- Dobra, dawaj ją. - zażądałam, a Angela wręczyła mi kopertę
  To co w niej ujrzałam przeszło wszelkie granice....


No i mamy rozdział 7 :D Mam nadzieję, że przypadł wam do gustu :D
Co według was znajduje się w tajemniczej kopercie?
(10 komentarzy i pojawi się następny rozdział)

Zapraszam również na mojego nowego bloga :D
http://nowe-miasto-nowe-zycie.blogspot.com/

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 6

  Zorientowałam się, że w moją stronę idą dwaj mężczyźni w kominiarkach.
- "Co to ma być? Normalnie gorzej niż w serialach kryminalistycznych!" - pomyślałam stojąc przed dwoma dryblasami 
- Gdzie jest Angelika? - spytałam pewnie
- Jak widzisz nie ma jej z nami i nigdy nie było! To jest pułapka! - zaśmiał się szyderczo jeden z nich, powoli wyciągając rękę w moim kierunku
  Nie zastanawiałam się ani chwili tylko szybko wzięłam nogi za pas. Wykorzystałam swoje umiejętności i szybkość, które uzyskałam poprzez treningi piłkarskie, których byłam uczestnikiem w wieku 13 lat. Biegłam przed siebie nie zważając na krzaki i inne przeszkody. Słyszałam jedynie głośne przekleństwa wymawiane przez goniących mnie mężczyzn. Nagle spostrzegłam grupkę chłopaków, więc poczęłam biec w ich stronę. Nic nie wyjaśniając wpadłam na jednego z nastolatków i mocno go przytuliłam. Odwróciłam się i zobaczyłam, że tamci dwaj dali sobie spokój i powędrowali w przeciwnym kierunku. Ulżyło mi. Odkleiłam się od chłopaka i zatonęłam w jego błękitnych jak ocean tęczówkach. 
- Co jest? - spytał zdezorientowany
- Przepraszam. Musiałam do was przybiec, bo jak bym tego nie zrobiła... To nie wiem co by się ze mną stało. - zaczęłam wpatrywać się w ziemię
- Kto to był? - objął mnie ramieniem
- Nie wiem.. Myślę, że to ma coś wspólnego z tym śledzeniem i głuchymi telefonami... - odpowiedziałam patrząc na resztę chłopaków
- Chodźmy do baru, tam nam wszystko opowiesz. - zaproponował wyraźnie zaciekawiony
  Przystałam na to. Musiałam w końcu się komuś wygadać. Co prawda wchodząc do baru miałam mieszane uczucia, ale gdy opowiedziałam chłopcom o śmierci rodziców, śledzeniu, głuchych telefonach i tym podstępie to powietrze ze mnie uszło.
- To wygląda tak, jak z nie jednego serialu kryminalnego... Współczuję ci. - rzekł niebieskooki szatyn, na którego wpadłam
- Sama nie wiem co mam o tym myśleć, bo do normalnych rzeczy to nie należy... - oznajmiłam spuszczając wzrok
- W każdej chwili możesz na nas liczyć. - tym razem głos zabrał zielonooki brunet
- Ale my tak na dobrą sprawę się nawet nie znamy. - popatrzyłam na każdego z nich
- Ja jestem Robert. To jest Krystian, Marek, Paweł... - po kolei wskazywał kolegów
- A ja mam na imię Dominik. - uśmiechnął się słodko, przerywając Robertowi
- Blanka. Miło mi was poznać. - podałam każdemu rękę
  Wtedy przypomniałam sobie o Angelice. Musiałam zobaczyć czy jest w domu.
- O kurde! Ja muszę już iść. - poderwałam się z krzesła
- Dobrze. Ale spotkajmy się jutro o 12. na boisku. - Dominik zrobił maślane oczka, którym nie dało się odmówić
  Kiwnęłam twierdząco głową po czym wybiegłam z baru. Po kilku minutach ciągłego biegu znalazłam się w mieszkaniu babci. Szukałam Angie we wszystkich pomieszczeniach. Wreszcie otworzyłam drzwi do właściwego, czyli naszego pokoju. Uśmiech zagościł na mojej twarzy, gdy ujrzałam Angelę grającą na laptopie. Nic nie mówiąc podeszłam do niej i mocno ją uściskałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się o ciebie bałam. - szepnęłam jej do ucha
- Ale dlaczego? - spytała zdziwiona
- Jutro ci wszystko opowiem. Teraz marzę o długiej kąpieli i błogim śnie. - oznajmiłam wychodząc z pokoju


Mamy już 6 rozdział :D Mam nadzieję, że się wam podoba :D
Komentujesz ------> Bardzo mnie motywujesz :D
(10 komentarzy i  pojawi się kolejny rozdział) 

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 5

  Usłyszałam dźwięk telefonu. W pierwszej chwili myślałam, że to budzik, lecz za oknem panowała ciemność. Szybkim ruchem ręki chwyciłam dzwoniące ustrojstwo. Okazało się, że ktoś do mnie dzwoni.
- "Ciekawe kto to." - pomyślałam widząc na wyświetlaczu numer zastrzeżony
  Wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - powiedziałam zaspanym głosem
  Odpowiadała mi tylko głucha cisza.
- "Co jest?! Pewnie ktoś stroi sobie nocne żarty.." - rozłączyłam się
  To nie był jedyny głuchy telefon tej nocy. Doprowadzało mnie to do szału więc wyłączyłam komórkę. Rano wstałam  niewyspana z lekkim bólem głowy. Zmęczona poszłam do łazienki wziąć szybki i mocno orzeźwiający prysznic. Kilkanaście minut później stawiłam się na śniadaniu. 
- Kto się do ciebie tak dobijał w nocy? - spytała Angie dopijając kakao
- Nie mam zielonego pojęcia. Jak odbierałam to nikt się nie odzywał... - wzięłam w dłoń kanapkę z serem
- Trochę to dziwne, nie sądzisz? Najpierw to śledzenie, teraz głuche telefony... - zamyśliła się
- Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. - wsadziłam talerz do zlewu.
- Idę na spacer to przemyśleć. - oznajmiła znikając za drzwiami
  Postanowiłam odciążyć trochę babcię, więc pozmywałam naczynia po posiłku. O 11:35 wyszłam na ogród. Położyłam się na leżaku i włączyłam telefon. Ilość nieodebranych połączeń krótko mówiąc przeraziła mnie. Było ich 58. Nie rozumiałam dlaczego ktoś się przyczepił właśnie do mnie. Położyłam telefon obok leżaka, a sama zaczęłam brać kąpiel słoneczną. Zasnęłam. Moją drzemkę przerwał dźwięk dzwonka oznajmiający połączenie.
- "No nie! Znowu?!" - pomyślałam naciskając zieloną słuchawkę
  Nie zdążyłam powiedzieć tradycyjnego "halo", bo mój rozmówca wyprzedził mnie mówiąc:
- Mamy twoją kuzynkę! Dziś o godzinie 20. przyjdź do parku, jeżeli nie przyjdziesz to już nigdy nie zobaczysz swojej kuzyneczki.
- Ale o co cho... - nie dokończyłam, gdyż tajemniczy mężczyzna rozłączył się
- "O ku*wa!, czego oni chcą?!" - zaklęłam w myślach
  Najpierw chciałam powiedzieć o tym babci, ale migiem z tego zrezygnowałam. Przypomniałam sobie, że rodzicielka mojej zmarłej mamy cierpi na nadciśnienie tętnicze krwi, więc ściśle rzecz biorąc nie należy jej denerwować. Bałam się o Angie, gdyż nie wiedziałam gdzie ona jest i co się z nią dzieje. Tego dnia ciągle biłam się ze złymi myślami, to było silniejsze ode mnie. Coraz to większymi krokami zbliżała się ta godzina, godzina, w której miałam dowiedzieć się kto stoi za uprowadzeniem Angeliki. Powoli zaczęłam szykować się na to wydarzenie. Na wszelki wypadek w telefonie włączyłam dyktafon. Na miejscu znalazłam się w punkt 20. Samotnie chodziłam po parku wypatrując Angeliki. W końcu kilkanaście metrów przede mną ni stąd nie zowąd pojawiły się dwie postacie. Czułam jak ciśnienie mojej krwi rośnie. Przyspieszyłam kroku. Będąc już na tyle blisko żeby widzieć twarze, zorientowałam się, że....


Musiałam przerwać w takim momencie, żeby zapytać: 
Co według was zobaczyła Blanka? I jak to się dalej potoczy?
Proszę o wasze jakże motywujące komentarze :D
(nex't jak będzie 10 komentarzy)

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 4

- Ej! Co jest? - spytałam przerażona
- Już nic, po prostu mam zwidy. - oznajmiła wsiadając do auta
  Lekko wzruszyłam ramionami, po czym zagościłam na przednim siedzeniu pięknego Opla. W moich uszach pędem znalazły się słuchawki. Zamknęłam oczy i skupiłam się na słuchaniu moich ulubionych piosenek. Nagle poczułam jak Angela szarpie mnie za zwiewną, szarą koszulę. Chcąc nie chcąc wyjęłam czarne słuchawki z uszu. 
- Ktoś nas śledzi. - powiedziała drżącym głosem Angie
- Dlaczego tak myślisz? - spytałam beznamiętnie
- Patrz w lusterko. Widzisz ten samochód jadący za nami? - zaczęła, po czym skręciła w lewą stronę - Teraz nadal jedzie za nami. Przypadek? Nie sądzę!
- I co teraz? - podrapałam się po głowie - Trzeba by było ich jakoś zgubić...
- No tak, tylko powiedz mi jeszcze jak! - spojrzała na mnie pytająco
- Przyspiesz, skręć w prawo, potem szybko w lewo, a następnie wjedź na parking i zaparkuj między jakimiś samochodami. Tylko w ten sposób możemy ich zgubić. - oznajmiłam cały czas wpatrując się w lusterko
  Angela zrobiła to, co jej kazałam i tym właśnie sposobem zgubiła tajemnicze Volvo.
- Kto to według ciebie był? - spytałam po krótkim namyśle
- Nie mam zielonego pojęcia, lecz wiem jedno, a mianowicie, że nie był to dobry człowiek. - rzekła Angie
  W moich uszach znów znalazły się słuchawki, z których rozbrzmiewała muzyka. Reszta drogi minęła już spokojnie, lecz w mojej głowie wciąż było granatowe Volvo. Zastanawiałam się kto i po co nas śledził, lecz nic na chwilę obecną nie przychodziło mi do głowy. Przed wielkim domem czekała na nas babcia Józia. Oby dwie podbiegłyśmy do niej, się przywitać. 
- Witajcie dziewczynki. Jak miło was znowu widzieć. - powiedziała radośnie, obejmując nas
- My też się cieszymy, że babcię widzimy. - rzekłam odklejając się od staruszki
- Musimy iść po walizki. - dodała Angie będąca nadal w ramionach babci
  Po chwilach czułości Angela otworzyła bagażnik, z którego wyciągnęłyśmy nasze bagaże. Babcia zaprowadziła nas do pokoju, w którym na czas wakacji miałyśmy zamieszkać. Zmęczone 5 - godzinną jazdą, położyłyśmy się na łóżka.
- Nie mam na nic siły. Wezmę szybki prysznic i pójdę spać. - stwierdziła padnięta dziewczyna
- Mi prysznic nie jest potrzebny. Ja chcę jeść! - wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę jadalni
  Jak się okazało, na podłużnym stole czekała na nas kolacja. Widać było, że babcia się postarała i przygotowała na nasz przyjazd. Z wielkim smakiem zjadłyśmy posiłek, po czym ja udałam się do pokoju, a Angie do łazienki. Migiem założyłam na siebie koszulę i położyłam się na łóżku. 
- "Wiem, że nade mną czuwacie" - pomyślałam, a chwilę później wybrałam się do pięknej krainy snów.


Mam nadzieję, że ten rozdział przypadł wam do gustu :D
Komentarze są bardzo mile widziane :D
Komentujesz -------> Motywujesz mnie!

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 3

  Następnego dnia obudziły mnie głośne dźwięki dochodzące z kuchni. Wstając z wyjątkowo niewygodnej kanapy, mocno się przeciągnęłam. Wtedy poczułam zapach porannej kawy. Jak na skrzydłach pognałam do kuchni, by tylko zanurzyć swoje wargi w czarnym jak smoła napoju.
- Dzień dobry księżniczko! - zaśmiała się Angela widząc mnie w drzwiach
- Która godzina? - spytałam przecierając oczy
- 10:30. - odparła spokojnie Angie
- O Jezu! Jak późno. - lekko podniosłam głos nalewając kawy do kubka
  Dziewczyna posłała mi szeroki uśmiech, a ja w tym czasie usadowiłam się przy stole. Ze smakiem spożyłam posiłek przygotowany przez kuzynkę. Zmywając naczynia, w lustrze ustawionym w przedpokoju , spostrzegłam jak Angela pakuje moje rzeczy do walizki. Szybko wytarłam ręce  i wtargnęłam do wnętrza mojej sypialni.
- Co ty robisz? - spytałam wskazując walizkę
- Pakuję cię, nie widać? - odparła z sarkazmem
- No tak, ale powiedz mi w jakim celu? - spojrzała na mnie jak na wariatkę
- ty i ta twoja pamięć... Za godzinę wyjeżdżamy do Gdańska. - wyjaśniła zapinając wypełnioną po brzegi torbę
- Aaa.. Na śmierć o tym zapomniałam! - wybuchłam niepohamowanym śmiechem jakbym się czegoś naćpała
- Chyba nigdy nie zrozumiem twojego toku myślenia.. A teraz idź wziąć prysznic. - nakazała kręcąc głową, a ja posłusznie obrałam kierunek - łazienka
  Po kilku minutach znajdowałam się w kabinie prysznica. Gorąca woda delikatnie oblewała moje ciało. Te chwile nie trwały jednak długo, bo usłyszałam donośne stukanie w drzwi. Migiem owinęłam się w ręcznik i otworzyłam je. Za nimi nie stał nikt inny niż Angelika. Zdziwiłam się, gdyż dziewczyna była wyraźnie wystraszona. Jednym ruchem ręki wepchnęła mnie z powrotem do pomieszczenia. 
- Co jest grane? - spytałam całkowicie zdezorientowana
- Wyszłam do kiosku by kupić gazetę, a jakiś mężczyzna w podeszłym wieku mocno chwycił mnie za rękę i wypalił z takim tekstem: "Cały czas mamy was na oku". Ja czym prędzej wyrwałam się i przybiegłam tutaj. - mówiła to ze strasznym przejęciem 
- Zamknęłaś drzwi na klucz? - zapytałam wychodząc z łazienki
- Pewnie, że tak. - obruszyła się
- To dobrze. Zaraz zrobię nam kanapki na drogę, coś do picia i będziemy mogły jechać do ciebie. - oznajmiłam wyciągając chleb
- Po co mamy jechać do mnie? - zapytała stojąc oparta o framugę
- Po to by spakować twoje rzeczy? - odparłam pytaniem na pytanie
- Moje torby już dawno leżą w bagażniku. - uśmiech zagościł na jej twarzy
  Po pół godzinie wszystkie kanapki zostały owinięte papierem śniadaniowym i włożone do małej reklamówki.
- Gotowe. Czekaj chwilę, wezmę tylko walizkę i możemy wyruszać w podróż. - zachichotałam wchodząc do sypialni
  Chwyciłam jakże ciężką walizkę i w towarzystwie kuzynki opuściłam mieszkanie. Będąc na parkingu Angela mocno chwyciła mnie za ramię.
- Ej! Co jest? - spytałam przerażona


Tak, skończyłam w fajnym momencie XD 
Jaki według was będzie dalszy rozwój akcji?
Czekam na wasze komentarze :D 

wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 2

(Tydzień później)
  Pogrzeb moich rodziców przypadł na 5 lipca. Od samego rana wybierałam odpowiedni strój na to zdarzenie. Przez te 7 dni razem z bliskimi zajmowaliśmy się organizacją pogrzebu i nikt z nas nie myślał o ubiorze. Teraz widać tego skutki. Już za 3 godziny miałam pożegnać się z rodzicami, a kompletnie nie byłam do tego przygotowana. W dość szybkim tempie zjadłam śniadanie i wyszłam z domu na zakupy. Chodziłam od sklepu, do sklepu, lecz nadal nie wiedziałam na co mam się zdecydować. W końcu trafiłam na czarną sukienkę. Dobrałam do niej czarne szpilki i stwierdziłam, że niczego więcej mi nie potrzeba. Po 15 minutach drogi powrotnej znów znalazłam się w domu, którego wnętrza przypominały mi o mamie i tacie. Wzięłam zimny prysznic, wskoczyłam w nowe rzeczy i zrobiłam lekki makijaż. Nim się obejrzałam trzeba było już wychodzić. Pod dom przyjechała po mnie Angela. Przez całą drogę nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa. Chciałam by ten dzień jak najszybciej dobiegł końca. Msza była piękna. Ksiądz znał moją rodzinę więc zaczął opowiadać o tym jacy byli moi rodzice. Nie ukrywam tego iż się popłakałam. W kaplicy również płakałam, a przy monologu, który musiałam wygłosić łzy leciały po mojej twarzy ciurkiem. Nijak nie mogłam ich zatrzymać, ale po co zatrzymywać łzy? Przecież każdy członek rodziny wiedział co teraz przeżywałam. Z dnia na dzień stałam się sierotą.. Kiedy oby dwie trumny zostały zasypane ziemią wszyscy złożyli wieńce i ciężko ubolewali, gdy nadszedł czas na opuszczenie cmentarza. Razem udaliśmy się do wcześniej wynajętej restauracji, na stypę. Przez pierwsze chwile spędzone przy stole nikt nic nie mówił. Dopiero po jakimś czasie towarzystwo trochę się ożywiło. Ja, cały czas siedziałam w ciszy rozmyślając nad tym dlaczego pan Bóg, do swojego królestwa zabrał własnie moich rodziców. Ciągle biłam się z tymi myślami.
  O 17:45 każdy poszedł w swoją stronę. tylko Angelika została ze mną.
- Chodź, zawiozę cię do domu i tam porozmawiamy na spokojnie. - objęła mnie ramieniem
- Dziękuję ci za to, że jesteś przy mnie. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.. - wsiadłam do samochodu
  Angie popatrzała na mnie z lekkim uśmiechem, po czym odpaliła samochód i ruszyłyśmy w drogę. Jechałyśmy nic nie mówiąc. Po raz kolejny tego dnia zastanawiałam się nad swoim życiem. Miałam nadzieję, ze dam sobie radę sama, bez dwóch najbliższych mi osób. Z rozmyśleń wyrwała mnie Angela, która lekko szturchnęła mnie w ramię.
- Już jesteśmy. - oznajmiła otwierając drzwi czarnego Opla Astry
  Czyniąc to samo co kuzynka wyszłam z samochodu i pokierowałam się w stronę mieszkania. Otwierając drzwi poczułam ten chłód... Chłód w moim sercu. Angelika widziała moje zamurowanie i niechęć do spędzania tu czasu dlatego zaproponowała:
- Na te wakacje pojedziemy do Gdańska. Tam mieszka babcia więc będziemy miały gdzie spać. Wiem, że jest ci tutaj źle, dlatego już jutro wyjeżdżamy.
- Ty zawsze miałaś i nadal masz dobre pomysły. Może tam się trochę odstresuję, bo zapomnieć o tej tragedii będzie bardzo ciężko. - Angela znów znalazła się w moich ramionach
  Po chwili Angelika poszła do kuchni, a ja jak ta papuga udałam się tam za nią. Usiadłam przy stole, a Angie zabrała się za robienie gorącego kakao. Kiedy parująca ciecz znalazła swoje miejsce w kubkach, wzięłyśmy je i wkroczyłyśmy do salonu. Tam zaczęłyśmy oglądać film przygodowy, lecz nie dotrwałyśmy do jego końca, gdyż oby dwie zasnęłyśmy na kanapie.


A oto drugi rozdział :) Pisałam go o 1 w nocy w telefonie :D
Co według was stanie się w Gdańsku? 
Komentujesz --------> Motywujesz mnie!

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 1

  Ostatni dzień tego roku szkolnego minął bardzo szybko. Na moim świadectwie widniał czerwony pasek. Wraz z moją kuzynką Angeliką, w wesołym nastroju opuściłam szkolne mury.
- Może najpierw zajdziemy do ciebie, by się przebrać, a później wybierzemy się na małe zakupy? - spytała z cwaniackim uśmiechem Angela
- To jest dobry pomysł. Rodzice powinni już być w domu. Więc wezmę od nich pieniądze i będziemy mogły iść do centrum. - odwzajemniłam uśmiech
  Resztę drogi przebyłyśmy w ciszy, patrząc na nasze na prawdę świetne wyniki szkolne. Zdziwiłam się , gdy na podjeździe nie było samochodu rodziców.
- Chyba będziemy zmuszone przełożyć nasz wypad na zakupy. - otwierając drzwi z zakłopotania podrapałam się po głowie
- W takim razie ja włączę telewizor, a ty zrób popcorn i weź coś do picia. - nakazała znikając w salonie
  W chwilę później zaczęłam krzątać się w kuchni. Tak jak kazała Angie zrobiłam popcorn i wlałam brązową ciecz do szklanek.
- To co oglądamy? - spytałam kładąc prażone ziarnka kukurydzy na stole
- Nic ciekawego nie znalazłam. - odparła zrezygnowana
- Czekaj, czekaj! Dziś jest 28 czerwca, więc Borussia gra mecz towarzyski z Legią. - ożywiona sięgnęłam po pilota
  W końcu, po długim skakaniu po programach znalazłam właściwy kanał sportowy, na którym leciała transmisja meczu. Z zaciekawieniem wpatrywałyśmy się w ekran. Nasze skupienie przerwał dzwoniący telefon. Szybkim krokiem podeszłam do dębowej szafki i odebrałam połączenie.
- Tak słucham... Ale jak to?!... Nie! To nie jest możliwe!... Dziękuję... - rozłączyłam się
  Telefon automatycznie wypadł mi z dłoni, a ja powoli osunęłam się po czerwonej ścianie, na podłogę. Z moich oczu zaczęła lecieć słona ciecz.
- Co się stało kochana? - spytała Angie kucając obok mnie
- Bo oni... Oni nie żyją! Rozumiesz?! Nie żyją... - rozpłakałam się na dobre
- Ale kto? Blanka, powiedz! - mocno mną potrząsnęła
- Moi rodzice zginęli w wypadku! - wykrzyczałam jej w twarz, na co ona też zaczęła tonąć we łzach
  Siedziałyśmy w ciszy. Oby dwie byłyśmy rozbite. Miałam nadzieję, że jest to jakiś sen i zaraz się obudzę, ale niestety była to szara, okrutna rzeczywistość.
- Wypadałoby teraz poinformować o tym całą rodzinę... - przerwałam głuchą ciszę ocierając łzy
- Masz rację. Ty dzwoń do wszystkich wujków, a ja obdzwonię ciocie. - powiedziała wyciągając telefon
  W dwie godziny oznajmiłyśmy naszym bliskim o zdarzeniu jakie miało miejsce wczesnym popołudniem.
- Zostaniesz ze mną na noc? - zapytałam mocno przytulając kuzynkę
- Myślisz, że teraz mogłabym cię zostawić? - odwzajemniła uścisk
  Poszłyśmy do salonu. Przez cały wieczór przypominałyśmy sobie chwile spędzone z moimi rodzicami. To również przysporzyło mi wiele bólu i łez. O godzinie 23. położyłyśmy się do łóżek. Moje oczy były tak zmęczone, że gdy tylko ułożyłam głowę na poduszce odpłynęłam do krainy Morfeusza.


I jest 1 rozdział :D Ten cały wypadek to spontan, niczego w tym rozdziale nie planowałam :) 
Czekam na wasze komentarze :3 
Komentujesz ------> Motywujesz mnie!

niedziela, 28 lipca 2013

Prolog

   Nazywam się Blanka Winiarska. Wkrótce skończę 17 lat, a mianowicie 26 sierpnia. Gdy byłam 7-latką razem z rodzicami przeprowadziłam się z Gdańska do Warszawy, stąd wzięło się moje zamiłowanie do Lechii i Legii. Z zagranicznych klubów bliska mojemu sercu jest tylko Borussia.
  Jestem młodą dziewczyną, która dba o swój wygląd, choć jednocześnie unika przesadnego zwracania nim uwagi. Moja uroda ma wiele dziewczęcego uroku: jestem niebieskooką szatynką o długich włosach i szczupłej sylwetce. Często się uśmiecham. Zazwyczaj poruszam się energicznym krokiem. Nie lubię oficjalnych stroi dlatego na moim ciele spoczywają ubrania swobodne i wygodne. Kiedy coś mnie interesuje mówię podniesionym głosem z przejęciem.
  Moje motto życiowe brzmi " Wiara czyni cuda, a nadzieja umiera ostatnia". Nigdy nie przestaję wierzyć w swoje umiejętności i staram się je rozwijać. Jestem dojrzała, wesoła, ciekawa świata, nieraz też złośliwa i krytyczna. Moją największą zaletą jest wieczny optymizm. Cechuję się również wytrwałością. Zawsze, pomimo niedogodności zsyłanej przez los walczę o swoje do końca. Staram się ciągle dążyć do wyznaczonego sobie celu. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem tolerancyjna. Nigdy nie wytykam błędów popełnionych przez innych ludzi, gdyż wiem iż sama nie jestem idealna.
  Jak każdy człowiek mam wady i zalety. Moich złych cech próbuję używać jak najmniej. Uważam, że większość osób darzy mnie sympatią.


Oto charakterystyka głównej bohaterki tego opowiadania. Wiem, że jest to dość nietypowy prolog, lecz mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. 
Proszę was o komentarze, które jak zapewne wiecie bardzo motywują. :)

piątek, 26 lipca 2013

Bohaterowie



Imię: Blanka
Nazwisko: Winiarska
Wiek: 16
Coś więcej: Miła, sympatyczna, ale również nieugięta i walcząca o swoje nastolatka, która zawsze wierzy do końca.


Imię: Dominik
Nazwisko: Dobrzyński
Wiek: 17
Coś więcej: Wesoły i zabawny nastolatek, który nigdy się nie poddaje i zawsze walczy do końca.

                                                       Oboje interesują się piłką nożną.

Pojawią się również:

Robert, Krystian, Paweł i Marek - przyjaciele Dominika
Angelika - kuzynka Patrycji
i inni.


Czekam na wasze komentarze. Mam nadzieję, że takowe będą się pojawiać :D
Na razie zostawiam wam do oceny bohaterów tego opowiadania :D
Komentujesz ------> Motywujesz mnie!